Mów do mnie po prostu

Wielce uprzejmie upraszam, by mi pozwolono w tym zacnym sklepie nabyć drogą kupna roślinę okrytonasienną z rodziny selerowatych, to jest marchew zwyczajną, w jednym egzemplarzu, gdyż w moim umyśle powzięty został projekt, ażeby tenże dar żyznej ziemi poddać obróbce cieplnej, ponieważ wielce chciałabym spożyć go przy okazji posiłku zwanego obiadem. Czy to wypowiedź sformułowana poprawnie? Tak. Czy piękna? Cóż, ponoć o gustach się nie dyskutuje, ale nie sposób zauważyć, że jako jej autorka starałam się użyć stylu erudycyjnego, eleganckiego, a momentami nawet poetyckiego. Czy funkcjonalna? Tu dochodzimy do sedna sprawy. Jeśli brałabym udział w konkursie na najbardziej zagmatwane zdanie, pewnie miałabym niezłe szanse na wygraną. Jeśli jednak chciałabym szybko kupić marchewkę w warzywniaku, poniosłabym porażkę. A w dodatku pokazałabym, że niby znam bogactwo języka polskiego, ale tak naprawdę nie umiem z niego właściwie korzystać. Przecież o codziennych rzeczach można mówić po… codziennemu. Po prostu.
Prosty język? A komu to potrzebne?
Prosty język to jedna z odmian stylistycznych polszczyzny, pewien jej „podtyp”. Przyświeca mu założenie, że gdy chcemy przekazać informacje użytkowe – na przykład instrukcję obsługi, szczegóły oferty albo zapisy regulaminu – powinniśmy jak najsprawniej i najszybciej poprowadzić naszego rozmówcę do kluczowych danych. Odbiorca prostojęzycznego tekstu ma przede wszystkim móc łatwo skupić się na treści, zamiast przedzierać się przez niezrozumiałą formę. Taki komunikat powinien też być zrozumiały dla większości osób, które od urodzenia posługują się danym językiem.
Prosty język może się nam przydać zwłaszcza wtedy, gdy zwracamy się do niespecjalisty w danej dziedzinie. Jeśli ktoś nie zna terminów używanych w naszej branży, może nas zwyczajnie nie zrozumieć, gdy zaczniemy z nim rozmawiać „po naszemu”. Zwróćmy uwagę, że inteligencja czy wykształcenie niekoniecznie odgrywają tu rolę – profesor belwederski też nie na wszystkim się zna, to całkowicie normalne.
Odbiorca, który nas nie rozumie, to odbiorca, który potencjalnie: albo nie zrobi czegoś ważnego, albo zrobi to źle niecelowo, albo nawet zrobi źle w pełni celowo – na przykład w odwecie, jeśli uzna, że to przez nas głosik w jego głowie skreczy: „jeśli czegoś nie ogarniasz, to znaczy, że jesteś głupi”. Niezrozumienie przyniesie kłopot odbiorcy, ale nie tylko jemu. My jako nadawcy też poniesiemy konsekwencje, bo to zapewne właśnie my będziemy potem prostować pomyłki, odpowiadać na dodatkowe pytania, raz jeszcze coś tłumaczyć. Prosty język działa na korzyść zarówno odbiorcy, jak i nadawcy wypowiedzi.
Zauważmy też, że prosta komunikacja powoli staje się nowym standardem, bo odpowiada na potrzeby zmieniającego się świata. Żyjemy coraz szybciej, otaczamy się (świadomie bądź nie) coraz to nowymi bodźcami w coraz większych ilościach. Badania pokazują, że wpływa to na nasze nawyki czytelnicze. Po pierwsze, mniej zapamiętujemy. Typowy użytkownik języka potrafi naraz ogarnąć myślą ok. 15-20 wyrazów. Jeśli zatem formułujemy nadmiernie skomplikowane zdania, sami skazujemy się na to, że ktoś ich nie zapamięta albo nie zrozumie. Po drugie, inaczej czytamy, a może raczej: konsumujemy treści. Model „linijka po linijce” (albo chociaż „nagłówek po nagłówku”) jest wypierany przez „omiatanie” tekstu wzrokiem i skupianie się wyłącznie na poszczególnych słowach, wyróżnieniach, punktach czy grafikach. Spokojna lektura to obecnie luksus, coraz częściej zarezerwowany albo dla czytania dla przyjemności (a tekstów użytkowych się raczej po to nie czyta), albo dla komunikatów naprawdę ważnych (czyli owszem, również tekstów użytkowych, ale nielicznych).
Możemy się wściekać i zżymać, że głupiejemy jako odbiorcy tekstów, ale prawdopodobnie nie odwrócimy tego procesu – a jeśli ktoś lub coś ma na to największe szanse, to szkoła i rodzice wychowujący dzieci. Gdy mówimy albo piszemy coś użytkowego, chcemy przede wszystkim przekazać informacje i wskazać, co ktoś ma zrobić. To od celu komunikacji zależy, jakich środków językowych użyjemy, to cel rządzi zasadami gry. Skoro więc chcemy przede wszystkim, aby druga strona nas dobrze zrozumiała, dowiedziała się więcej na dany temat albo dokładnie wiedziała, co ma zrobić po rozmowie z nami, sięgnijmy po narzędzie, które nas w tym wesprze. A co z wyrafinowaną polszczyzną – zapytacie może? Odpowiadam: pielęgnujmy ją, gdy czytamy literaturę piękną albo rozmawiamy towarzysko o sensie życia i wartościach. Gdy jednak trzeba się sprawnie i szybko dogadać, sięgnijmy po prosty język.
Prosto – nie tylko na zewnątrz, lecz także wewnątrz organizacji
Intuicyjnie łączymy prostą komunikację głównie z komunikatami do klientów. Dość łatwo zobaczyć tu zysk: jeśli klienci lepiej nas rozumieją, załatwiamy z nimi sprawy szybciej i skuteczniej, zyskujemy czas i pieniądze, a przy tym działamy na korzyść wizerunku naszej marki. To jednak tylko jedna strona prostojęzycznego medalu. Prosty język może również stać się świetnym narzędziem w rękach świadomych liderów i liderek. Dlaczego?
- Bo osoby w naszych zespołach nie różnią się tak bardzo od naszych klientów. Zmiana przyzwyczajeń czytelniczych i szum informacyjny są udziałem większości z nas. Komunikacja wewnętrzna również skorzysta, jeśli zaczniemy porządkować i selekcjonować informacje.
- Bo prosty język pozwala oszczędzać czas na rzeczy naprawdę ważne. Jeśli komunikat nie stawia oporu niepotrzebnym skomplikowaniem, możemy sprawnie przejść do sedna sprawy.
- Bo aby mówić i pisać prosto, trzeba dużej autorefleksji. Wielokrotnie okazuje się przy tej okazji, że w komunikacji do tej pory patrzyliśmy głównie na potrzeby nasze, a nie naszych odbiorców. Prosty język skłania do tego, aby zobaczyć świat oczami rozmówcy.
- Bo gdy nie blokuje nas trudny język, łatwiej o szczerość, porozumienie i zaufanie. Prosty język pomaga zatem liderom i liderkom budować zespoły, w których otwarta komunikacja sprzyja zarówno wynikom, jak i relacjom.
Prosty język w praktyce
- Zastanówmy się, po co i do kogo piszemy. Jeśli dobrze znamy kontekst, cel i odbiorcę komunikatu, możemy świadomie wybrać takie konstrukcje językowe, które będą najbardziej adekwatne w tym konkretnym przypadku.
Sprawdźmy też, czy to, co chcemy przekazać, jest spójne. Ułóżmy informacje tak, aby odzwierciedlały naturalny ciąg zdarzeń.
- Zastosujmy formatowanie sprzyjające lekturze. Wybierzmy czcionkę bezszeryfową. Zadbajmy o marginesy, światło na stronie, odstępy między akapitami. Wyrównajmy tekst do lewej strony – to czyni tekst bardziej dostępnym, zwłaszcza dla osób ze szczególnymi potrzebami komunikacyjnymi. Wyróżnijmy graficznie ważne (naprawdę ważne!) informacje, aby odbiorca od razu skupił na nich swoją uwagę.
- Wybierzmy naturalne, niespecjalistyczne słownictwo. Unikajmy wyrazów, które są powszechne w naszym środowisku, ale nic nie powiedzą laikowi. Nie udziwniajmy, nie szukajmy ozdobników. Jeśli da się coś powiedzieć prosto (ale nie prostacko), „normalnie”, skorzystajmy z tej możliwości.
- Twórzmy krótkie, nieskomplikowane zdania. Dajmy rozmówcy szansę, aby przetworzył informacje, które mu podajemy. Zrezygnujmy z udziwnień składniowych. Wybierzmy czasowniki w stronie czynnej (wysłaliśmy regulamin) zamiast tych w stronie biernej (regulamin został wysłany przez nas) – łatwiej je zrozumieć.
- Pamiętajmy, że rozmowa to relacja z drugim człowiekiem. Nawet jeśli nie znamy dobrze naszego odbiorcy, to on naprawdę istnieje, poświęca swój czas, myśli, czuje. To, co mówimy i piszemy, na niego wpływa. Zadbajmy o to, aby każde słowo, które puszczamy w świat, jednocześnie tworzyło relacje oparte na szacunku i współpracy.
O szczegółowych zasadach prostego języka można przeczytać więcej na przykład tu: https://www.fundacjajezykapolskiego.pl/wp-content/uploads/2025/01/Prosty-jezyk-ustandaryzowane-zasady.pdf.